Elena pospiesznym krokiem kierowała się w stronę domu Donovan'a. Posiadłość Salvator'ów nie była od niego za bardzo oddalona, więc postanowiła się przejść. Pragnęła zobaczyć się z bratem, pogadać z nim, jak za dobrych, starych czasów. Czasami przychodziły do niej myśli, które sprawiały, że chciała wsiąść do magicznego samochodu i cofnąć się do beztroskich lat. Jednak szybko się z tego otrząsywała. Młoda wampirzyca myślałaby nad swoim losem jeszcze dłużej, gdyby nie fakt, że dotarła do celu swej wyprawy. Stała naprzeciw zwykłego, białego domu. Zadzwoniła do drzwi i ku jej zdumieniu zauważyła w nich...Damon'a.
- A co ty tutaj robisz? - spytała podejrzliwie, jednak po krótkiej chwili zarzuciła się ukochanemu na szyję. Delikatnie go ucałowała.
- No hejo śliczna. Dzisiaj jest dzień pocałunków? Czy o czymś zapomniałem? - mężczyzna zaczął przeglądać się w oczach dziewczyny. Gdyby nie fakt, że kochał ją ponad życie, mógłby zatonąć w jej brązowych tęczówkach.
- To już nie mogę pocałować swojego chłopaka?
- Możesz, i rób to częściej. - ciągle tuląc się do siebie Salvatore oparł swoje czoło o czoło partnerki.
- Kocham cię. - usłyszała Elena i za nim zdążyła odpowiedzieć, Damon'a już nie było. Gilbert'ówna skierowała się do kuchni, gdzie jak sądziła przesiadywał Matt. Nie myliła się.
- Matt...mamy problem. Caroline wyjechała do Nowego Orleanu. - jej rozmówca, zdziwił się na słowo "problem".
- Eleno, a co w tym złego? Zresztą...ja też wyjeżdżam. Z Rebeką. - dziewczyna usiadła na pobliskim krześle, usłyszała tupot nóg i nie drążyła dalej tematu. Stwierdziła, że jeśli tak bardzo wszyscy chcą podróżować, to proszę bardzo. Spojrzała na przyjaciela kąśliwym wzrokiem i już po chwili rzuciła się na ramiona, schodzącemu do kuchni Jeremy'go.
- Ale ty nigdzie się nie wybierasz?
- Oczywiście, że nie. - uśmiechnęli się do siebie.
- Ekhm. - odchrząchnął Matt. - Ja muszę na chwilę wyjść. Eleno...zaopiekuj się braciszkiem. - mężczyzna wstał i na wszelki wypadek zabrał ze sobą kurtkę. Wyszedł do domu pierwotnych.
- Jeremy...możemy porozmawiać?
***
Stefan siedział w przytulnym domu Cullen'ów. Nie spodziewał się takiego przebiegu sytuacji, ale...cóż. Nikt nie miał złych zamiarów. Wokół niego spoczywała rodzina, która tak go zaskoczyła. Niespodziewanie wyczuwał tutaj obecność człowieka. Tak, Bella na pewno była człowiekiem. Pierwszy odezwał się Carlishe.
- Stefanie. Na początku może zapoznajmy się bliżej? To jest moja przyszywana rodzina. Edward potrafi czytać w myślach, Alice przewiduje przyszłość, a Emment...jest najsilniejszy z nas. Tutaj stoją Esme, Rosalie i Jasper. - przy każdej wymienianej osobie wskazywał na nią ruchem ręki. Próbował był szarmancki i miły. Jak zwykle nie chciał wojny, jego celem było zakończenie każdego sporu za pomocą dyplomacji.
- Jak już zauważyliśmy, oboje nasze rasy są wampirami. Jednakże różnimy się od siebie. Mógłbyś opowiedzieć nam coś o sobie? - Stefan wsłuchiwał się w każde słowo wypowiedziane przez Carlishe, po chwili namysłu odpowiedział
- Zapomniałeś o kimś. Bella, nieprawda? Jest człowiekiem.
- Tak, to prawda. Jednak nie o nią się teraz rozchodzi. Musimy dowiedzieć się, jak to się stało, że aż tak się różnimy. - Salvatore zrobił swój charakterystyczny ruch brwiami. Też zastanawiało go to, kiedy ich geny się rozeszły.
- Dobrze. Wszystkie wampiry, które znałem do tej pory, potrafią zahipnotyzować. Nie jesteśmy odporni na światło słoneczne oraz "uczuleni" na werbenę. Oprócz tego wyostrzone zmysły, jesteśmy szybsi i silniejsi. Teraz wasza kolej. - tym razem to nie Carlishe pociągnął rozmowę, ale Alice. Drobna kobietka z wielką gracją zbliżyła się do przybysza.
- Niektórzy z nas mają specjalne zdolności. Jak już wiesz, widzę przyszłość...Tak jak wy mamy wyostrzone zmysły oraz jesteśmy silniejsi i szybsi. Dodatkowo, my...lśnimy w słońcu.
- Jak to lśnicie?
- Zaraz zobaczysz. - Alice podeszła do okna i rozsunęła zasłony. Jej ciało pokryło się milionami diamentów. Po raz pierwszy od dawna Stefan czuł się, jakby zabrakło mu słów, które mógłby powiedzieć. Podszedł do niej i delikatnie dotknął jej dłoni.
- Jak to możliwe, że stoisz w słońcu? - zapytała Bella, Salvatore usłyszał jej pytanie dopiero po chwili.
- Eee, niektórzy z nas noszą specjalne talizmany. Ja mam pierścień. - Tutaj podniósł swoją rękę do góry. Ponownie dotknął ręki Alice, która onieśmielona szybko się odsunęła. W tej chwili Jasper wręcz wyskoczył ze swojego miejsca i rzucił się na przybysza.
- Uważaj! - zdąrzył wrzasnąć Edward i przywarł Bellę do ziemi. Chronił swoją ukochaną. W tym czasie Stefan z pomocą Carlishe i Emmenta unieruchomili Jaspera.
- Co to by-u?! - krzyknął Stefan. Po chwili wyczuł w powietrzu zapach krwi. Niesamowitej krwi. Bardzo podobnej do tej, którą pił. Przez moment przypominał sobie z kim kojarzy mu się ten zapach.
- Elena...- powiedział i spojrzał na Bellę, z której ręki leciała strużka czerwonego płynu. Zapewne musiała się zranić przy gwałtownym " przygwożdżeniu" przez Edwarda.
- Zabierzcie ją stąd. Szybko. - Salvatore poczuł, jak jego twarz zaczyna zmieniać swoje rysy.
***
Rodzeństwo Gilbert'ów przeszło na strych, gdzie usiadło na materacu Jeremy'go.
- Dobrze, powiedz to. Chodzi o Stefana?
- Skąd wiedziałeś? - odpowiedziała zdziwiona Elena.
- Jesteś moją...siostrą i znam cię zbyt długo, abym nie wiedział co cię trapi. - Wampirzyca spojrzała w tej chwili na swojego brata innym wzrokiem. Wydoroślał, to na pewno. W jego oczach zobaczyła jednak...dziwną pustkę. Jakby czegoś w nich brakowało.
- To znaczy...on się do mnie nie odzywa. Chociaż się nie dziwię...mógłby czasem zadzwonić, powiadomić gdzie jest. Porozmawiać. Ja...
- Tęsknisz za nim?
- Tak. - Dziewczyna z pozycji siedzącej przeszła w stan leżący.
- Martwię się o niego, a Damon nawet nic o nim nie wspomina. Udaję, jakby Stefan w ogóle nie istniał.
- Eleno, właściwie to nie wiem co mam ci powiedzieć. Nie jestem babą i nie znam się na takich rzeczach. - młody Gilbert uśmiechnął się z przekąsem i rzucił się na siostrę. W końcu kto nie lubi czasami po przepychać się z rodzeństwem?
- Ej! - krzyknęła Elena i złapała za pierwszą lepszą poduszkę, wzięła zamach i uderzyła nią swojego brata. Po chwili cały pokój otoczony był pierzem.
__________________________
Osobiście nie podoba mi się ten rozdział, ale w końcu musiałam go napisać. Jest częściom większej całości. Dziękuję również za wszelakie komentarze i bardzo proszę, piszcie ich więcej ;D
Hejka !
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie... Nieźle wyszło ci połączenie Pamiętników i Zmierzchu ! Bardzo mi się podoba no i wgl akcja mnie wciągnęła od początku.
A ten rozdział jest świetny !
Nie martw się to nowy blog, ale na pewno nie długo zrobi się tu łoczno ;)
Elka wybrałą tu Damona, więc zrób lepszą Delenę, tak jakoś drażni mnie, że ciągle myślo o Stefie, mógły pozostać jakiś sentyment, ale to wygląda tak jakby żałowała swojej decyzji. No chyba, że jesteś Stelenowcem to moje skryte marzenie się nie spełni ;D xD
Oby tak dalej, czekam na NN!
Trzym się i do napisania :*
Hej to jeszcze raz ja ;D
UsuńU mnie na wampirza-historia.blogspot.com pojawiła się trójeczka na którą serdecznie zapraszam !
Trzym się ;*
Zapraszam bo u mnie pojawiła się już nowa notka z pierwszą częścią 17 rozdziału! :) Mam nadzieję, że cię zaciekawi i zostawisz swoją opinię w komentarzu :)
OdpowiedzUsuńdarkest-dream.blogspot.com
Od czego by tu zacząć... Ah tak, jesteś dziwna skoro ci się nie podobał! Ja byłam wniebowzięta <3 Jestem tak mile zaskoczona <3 Już nie mogę doczekać się kolejnego!!! Zapraszam do mnie na X :P Proszę o szczey komentarz ;P
OdpowiedzUsuńhttp://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/
ŚWIETNY CZEKAM NA NEXTA...
OdpowiedzUsuńHejka.
OdpowiedzUsuńKomentuję z małym opóźnieniem ale czytam na bieżąco. Tak więc jak już wspominałam na początku to opowiadanie jest zajebiste. Ma w sobie coś takiego, że chce się czytać. Więc gratuluję ci tak wspaniałego talentu.
Czekam na nn
Pozdrawiam Costa z http://milosci-pierwotnych-i-nie-tylko.blogspot.com/
Rozdział jest świetny! Prześwietny! Nic dodać nic ująć :D Podoba mi się baaaaardzo! tak jak i poprzednie:)
OdpowiedzUsuń