Łączna liczba wyświetleń

piątek, 24 maja 2013

Rozdział 1 " Poznajmy się"

Witam, dziękuję za pozytywne komentarze w prologu, to dla mnie naprawdę dużo znaczy :*.

_______________________________________________

- Och, witaj. - powiedziała Bella, wstrzymała oddech. Mimo, iż była zwykłym człowiekiem czuła, że Stefan jest inny. Nie był, aż tak blady, jak rodzina Cullen'ów. Również nie było w jego chodzie gracji, do jakiej się przyzwyczaiła. Niepewnym wzrokiem spojrzała na swego ukochanego, jego ojciec był lepszym dyplomatom. To fakt. Jednak wierzyła, że z tego spotkania wyjdzie nic złego.
- Las powiadasz? Jesteśmy w Forks. Tutaj jest ich pełno. Najbliższy jest za szkołą - tutaj Edward zrobił gest dłonią, ukazujący w którą stronę ma udać się Salvatore. Właściwie było widać korony drzew, wystające zza budynku. 
-  Dziękuję bardzo. - odpowiedział Stefan i uśmiechnął się w podziękowaniu. Szybko ruszył we wskazanym kierunku zostawiając zakochanych w zakłopotaniu.
- Bello, powiadom Carlishe o nowym gościu w Forks. Sam pójdę za nim i spróbuję dowiedzieć się o nim trochę rzeczy. - Ton wypowiedzi Edward przeszedł w stan zdenerwowania, miał nadzieję na spokojne życie, a tu znowu coś nie idzie po jego myśli.
- Uważaj na siebie. - Dziewczyna wspięła się na palce i delikatnie ucałowała ukochanego. Następnie sięgnęła do torebki, wyciągnęła telefon i w spisie kontaktów wyszukała głowę rodziny Cullen'ów. Nim się zdążyła obejrzeć jej chłopaka już nie było. Trochę zniecierpliwiona czekała, aż Carlishe odbierze telefon. W tym czasie weszła do samochodu, aby nikt nie usłyszał ich rozmowy.
- Hej! Nie mamy czasu do stracenia. W okolicy pojawił się nowy wampir, Stefan Salvatore. Jest inny niż wy, jednak...nie potrafię wyjaśnić dokładnie o co chodzi. Kieruje się do lasu, za szkołą. Edward go śledzi.  - wycedziła na jednym tchu, nie była pewna, czy teraz ktokolwiek jest bezpieczny. W odpowie usłyszała krótkie " Dobrze, zaraz tam będziemy. Zawiadom sforę, aby zatrzymała go w lesie. Chcę z nim porozmawiać". Bella rozłączyła się i szukała numer telefonu Jacob'a. To wilkołak, który jest w niej zakochany, niestety, bez wzajemności. Można też było twierdzić, że jest najsilniejszym z wilków i pobocznym kapitanem sfory. Ponownie musiała czekać. Mężczyzna odebrał dopiero po sześciu sygnałach.
- Jacob. Mamy problem. Nowy wampir, w lesie za szkołą. Edward go śledzi. Nie zabijajcie go, jednak nie pozwólcie mu uciec. Cullen'owie zaraz przyjadą, pospieszcie się. - mówiła ogólnikami, zaczęła bać się o Edwarda. Nawet nie czekał na odpowiedz. Wybiegła z auta w stronę lasu.


***

Elena zniecierpliwiona czekaniem na Caroline nalała sobie krwi do kubka. Wypiła całą zawartość i ponownie usiadła na kanapie. Była spięta. Odliczała sekundy, później minuty...i wreszcie! Dzwonek do drzwi. Wstała i pobiegła je otworzyć. Przed nimi stała Caroline, w całej swojej okazałości.
- Hej Eleno - dziewczyny rzuciły się na swoje ramiona. Dawno się nie widziały, miały nadzieję na babskie ploty. Usiadły w salonie. Obie były w znakomitym humorze.
- Caroline, nawet nie wiesz...
- Cicho być! Na razie żadnego rozczulania. Muszę ci coś powiedzieć. I lepiej będzie jeśli usiądziesz...- zdezorientowana Gilbert'ówna zrobiła, tak jak kazała jej przyjaciółka.
- Posłuchaj mnie do końca i nie oceniaj, dobrze? - Szatynka zaczęła się niepokoić, co ta Caroline znowu wymyśliła?! Kiwnęła głową na znak, że się zgadza.
- Wyjeżdżam do Nowego Orleanu. Wrócę za miesiąc.
- CO?! - Elena wstała i zaczęła chodzić po mieszkaniu
- Po co? Ja się pytam po co? Do Klausa? A Tyler?
- Eleno...to nie tak. Na razie nie mogę nic powiedzieć. Chcę zacząć żyć i to mój pierwszy krok. I uwierz, nie jadę tam do tej miłosnej hybrydy. Mam cel.
- Miłosnej hybryby? Boże Caroline! I jaki cel?! - Caroline złapała dziewczynę za ramiona i przytwierdziła do ściany.
- Uspokój się! Jesteśmy przyjaciółkami, wszystkiego dowiesz się w swoim czasie, właściwie to przyszłam się pożegnać...Masz mój numer telefonu. Do zobaczenia. - Elena poczuła powiew powietrza i blondynki już nie było. Nic nie rozumiała z tego, co jej mówiła. Mimo, iż chciała ją dogonić nie zrobiła tego. Ruszyła w stronę domu Matt'a. Jej planem było powiadomienie o zaistniałem sytuacji i przy okazji spotkanie z bratem.

***

Damon był w drodze do domu Donovan'a. Był najedzony i nie miał zamiaru tego ukrywać. Kochał Elenę i wiedział, że ona tego nie poprze. Ale czy ona nie może zrozumieć, że naturą wampira jest polowanie na ludzi? Czy to tak trudno zaakceptować? Wampir dzięki swojej szybkiej jeździe już po pięciu minutach był pod zamierzonym celem. Wyskoczył z samochodu i bezceremonialnie otworzył drzwi tymczasowego domu Jeremy'ego.
- Heloł ludziska. Zabawa się rozpoczyna. - zawołał w swoim stylu.
- Czego chcesz? - odpowiedział mu Matt, który wyszedł z kuchni.
- Przyszedłem omówić w jaki sposób brat Eleny wróci do żywych. - w tym momencie zamknął drzwi i przeszedł na ocieplany strych, gdzie swój pokój miał wspomniany Jeremy.
- Słuchaj młody, plan jest taki. - zwrócił się do niego z udawaną troską. Chłopak leżał na materacu, przykryty kocem. W momencie wejścia Damon'a usiadł na swoim tymczasowym łóżku.
- Słucham.
- Wchodzisz do szkoły jakby nic nigdy się nie stało. Uśmiechasz się do innych. Wszyscy będą pytać się jak to możliwe, że żyjesz. Ty odpowiesz..." Musiałeś się ukrywać, jednak teraz jest już wszystko w porządku". I wtedy możesz wrócić do swojego nędznego życia.
- Taa, bo nikt nie zacznie szukać więcej wiadomości.
- Ojeju, nie panikuj. Wszystko przygotowane i....zahipnotyzowane. Nie bój się. - w tym momencie wstał i wychodząc wymruczał następujące słowa
- Dlaczego ja to robię?

***

Stefan nie wzruszony spotkaniem z zakochaną parą zaczął szukać sarny.  Chciał się porządnie najeść, aby starczyło mu to na dłużej. Odszedł trochę dalej od szkoły i nasłuchiwał. Teraz liczyła się dla niego tylko krew. Usłyszał śpiew ptaków, mysz pełzającą trzy metry dalej i....dwie sarenki, dwadzieścia metrów na zachód. Ruszył w tamtą stronę i z wampirzą mocą powalił większego osobnika. Zahipnotyzował go, aby się nie bał i pobrał tyle krwi, ile potrzebował. Wtedy usłyszał dźwięk, nie wiedział wtedy co to jest, jednak nim zdążył się obejrzeć ktoś się na niego rzucił. Dopiero po chwili zorientował się, że to ten sam chłopak, który wskazał mu którędy ma iść. Stefan leżał na brzuchu, przywalony ciężarem Edwarda. Od razu wyczuł, że jest od niego silniejszy. Wyswobodził się z jego uścisku i przytwierdził do drzewa.
- Czego ode mnie chcesz? - spytał dość spokojnym, jak na daną chwilę głosem. Cullen uśmiechnął się pod nosem, za plecami Stefana zauważył sforę i swoją rodzinę.  
- Ja nic, ale sądzę, że moja rodzina chciałaby z tobą porozmawiać. - Salvatore odwrócił się i robaczył sporą gromadkę istot nadprzyrodzonych. Wypuścił z uścisku Edwarda i przyglądał się każdemu z osobna. Zaczął się zastanawiać kim są.
- Nazywam się Carlish Cullen, a to moja rodzina. Jesteśmy wampirami, a to nasza...zaprzyjaźniona sfora. Chcemy tylko porozmawiać.

----------------------------------------------

I oto pierwszy rozdział, mam nadzieję, że się wam spodoba ;)
Bardzo proszę o komentarze, te pozytywne jak i te trochę mniej.

5 komentarzy:

  1. świetny rozdział ;)
    będę tu częściej zaglądać.
    pozdrawiam i życzę dużo weny ;*

    http://klaus-caroline.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. pisz szybko bo bardzo mnie zaciekawiłaś :D

    OdpowiedzUsuń
  3. jeej kocham to :D świetny pomysł i styl! gratuluje :*

    OdpowiedzUsuń