Nie, to nie nowy rozdział :P
postanowiłam poinformować, że będę je dodawać w weekendy. W tym poście chciałam także podziękować za tak szybki odzew, który mnie mile zaskoczył. Dziękuję bardzo za wszelakie komentarze :*
Łączna liczba wyświetleń
poniedziałek, 27 maja 2013
sobota, 25 maja 2013
Rozdział 2 " Krew, krew zawsze powraca"
Elena pospiesznym krokiem kierowała się w stronę domu Donovan'a. Posiadłość Salvator'ów nie była od niego za bardzo oddalona, więc postanowiła się przejść. Pragnęła zobaczyć się z bratem, pogadać z nim, jak za dobrych, starych czasów. Czasami przychodziły do niej myśli, które sprawiały, że chciała wsiąść do magicznego samochodu i cofnąć się do beztroskich lat. Jednak szybko się z tego otrząsywała. Młoda wampirzyca myślałaby nad swoim losem jeszcze dłużej, gdyby nie fakt, że dotarła do celu swej wyprawy. Stała naprzeciw zwykłego, białego domu. Zadzwoniła do drzwi i ku jej zdumieniu zauważyła w nich...Damon'a.
- A co ty tutaj robisz? - spytała podejrzliwie, jednak po krótkiej chwili zarzuciła się ukochanemu na szyję. Delikatnie go ucałowała.
- No hejo śliczna. Dzisiaj jest dzień pocałunków? Czy o czymś zapomniałem? - mężczyzna zaczął przeglądać się w oczach dziewczyny. Gdyby nie fakt, że kochał ją ponad życie, mógłby zatonąć w jej brązowych tęczówkach.
- To już nie mogę pocałować swojego chłopaka?
- Możesz, i rób to częściej. - ciągle tuląc się do siebie Salvatore oparł swoje czoło o czoło partnerki.
- Kocham cię. - usłyszała Elena i za nim zdążyła odpowiedzieć, Damon'a już nie było. Gilbert'ówna skierowała się do kuchni, gdzie jak sądziła przesiadywał Matt. Nie myliła się.
- Matt...mamy problem. Caroline wyjechała do Nowego Orleanu. - jej rozmówca, zdziwił się na słowo "problem".
- Eleno, a co w tym złego? Zresztą...ja też wyjeżdżam. Z Rebeką. - dziewczyna usiadła na pobliskim krześle, usłyszała tupot nóg i nie drążyła dalej tematu. Stwierdziła, że jeśli tak bardzo wszyscy chcą podróżować, to proszę bardzo. Spojrzała na przyjaciela kąśliwym wzrokiem i już po chwili rzuciła się na ramiona, schodzącemu do kuchni Jeremy'go.
- Ale ty nigdzie się nie wybierasz?
- Oczywiście, że nie. - uśmiechnęli się do siebie.
- Ekhm. - odchrząchnął Matt. - Ja muszę na chwilę wyjść. Eleno...zaopiekuj się braciszkiem. - mężczyzna wstał i na wszelki wypadek zabrał ze sobą kurtkę. Wyszedł do domu pierwotnych.
- Jeremy...możemy porozmawiać?
***
Stefan siedział w przytulnym domu Cullen'ów. Nie spodziewał się takiego przebiegu sytuacji, ale...cóż. Nikt nie miał złych zamiarów. Wokół niego spoczywała rodzina, która tak go zaskoczyła. Niespodziewanie wyczuwał tutaj obecność człowieka. Tak, Bella na pewno była człowiekiem. Pierwszy odezwał się Carlishe.
- Stefanie. Na początku może zapoznajmy się bliżej? To jest moja przyszywana rodzina. Edward potrafi czytać w myślach, Alice przewiduje przyszłość, a Emment...jest najsilniejszy z nas. Tutaj stoją Esme, Rosalie i Jasper. - przy każdej wymienianej osobie wskazywał na nią ruchem ręki. Próbował był szarmancki i miły. Jak zwykle nie chciał wojny, jego celem było zakończenie każdego sporu za pomocą dyplomacji.
- Jak już zauważyliśmy, oboje nasze rasy są wampirami. Jednakże różnimy się od siebie. Mógłbyś opowiedzieć nam coś o sobie? - Stefan wsłuchiwał się w każde słowo wypowiedziane przez Carlishe, po chwili namysłu odpowiedział
- Zapomniałeś o kimś. Bella, nieprawda? Jest człowiekiem.
- Tak, to prawda. Jednak nie o nią się teraz rozchodzi. Musimy dowiedzieć się, jak to się stało, że aż tak się różnimy. - Salvatore zrobił swój charakterystyczny ruch brwiami. Też zastanawiało go to, kiedy ich geny się rozeszły.
- Dobrze. Wszystkie wampiry, które znałem do tej pory, potrafią zahipnotyzować. Nie jesteśmy odporni na światło słoneczne oraz "uczuleni" na werbenę. Oprócz tego wyostrzone zmysły, jesteśmy szybsi i silniejsi. Teraz wasza kolej. - tym razem to nie Carlishe pociągnął rozmowę, ale Alice. Drobna kobietka z wielką gracją zbliżyła się do przybysza.
- Niektórzy z nas mają specjalne zdolności. Jak już wiesz, widzę przyszłość...Tak jak wy mamy wyostrzone zmysły oraz jesteśmy silniejsi i szybsi. Dodatkowo, my...lśnimy w słońcu.
- Jak to lśnicie?
- Zaraz zobaczysz. - Alice podeszła do okna i rozsunęła zasłony. Jej ciało pokryło się milionami diamentów. Po raz pierwszy od dawna Stefan czuł się, jakby zabrakło mu słów, które mógłby powiedzieć. Podszedł do niej i delikatnie dotknął jej dłoni.
- Jak to możliwe, że stoisz w słońcu? - zapytała Bella, Salvatore usłyszał jej pytanie dopiero po chwili.
- Eee, niektórzy z nas noszą specjalne talizmany. Ja mam pierścień. - Tutaj podniósł swoją rękę do góry. Ponownie dotknął ręki Alice, która onieśmielona szybko się odsunęła. W tej chwili Jasper wręcz wyskoczył ze swojego miejsca i rzucił się na przybysza.
- Uważaj! - zdąrzył wrzasnąć Edward i przywarł Bellę do ziemi. Chronił swoją ukochaną. W tym czasie Stefan z pomocą Carlishe i Emmenta unieruchomili Jaspera.
- Co to by-u?! - krzyknął Stefan. Po chwili wyczuł w powietrzu zapach krwi. Niesamowitej krwi. Bardzo podobnej do tej, którą pił. Przez moment przypominał sobie z kim kojarzy mu się ten zapach.
- Elena...- powiedział i spojrzał na Bellę, z której ręki leciała strużka czerwonego płynu. Zapewne musiała się zranić przy gwałtownym " przygwożdżeniu" przez Edwarda.
- Zabierzcie ją stąd. Szybko. - Salvatore poczuł, jak jego twarz zaczyna zmieniać swoje rysy.
***
Rodzeństwo Gilbert'ów przeszło na strych, gdzie usiadło na materacu Jeremy'go.
- Dobrze, powiedz to. Chodzi o Stefana?
- Skąd wiedziałeś? - odpowiedziała zdziwiona Elena.
- Jesteś moją...siostrą i znam cię zbyt długo, abym nie wiedział co cię trapi. - Wampirzyca spojrzała w tej chwili na swojego brata innym wzrokiem. Wydoroślał, to na pewno. W jego oczach zobaczyła jednak...dziwną pustkę. Jakby czegoś w nich brakowało.
- To znaczy...on się do mnie nie odzywa. Chociaż się nie dziwię...mógłby czasem zadzwonić, powiadomić gdzie jest. Porozmawiać. Ja...
- Tęsknisz za nim?
- Tak. - Dziewczyna z pozycji siedzącej przeszła w stan leżący.
- Martwię się o niego, a Damon nawet nic o nim nie wspomina. Udaję, jakby Stefan w ogóle nie istniał.
- Eleno, właściwie to nie wiem co mam ci powiedzieć. Nie jestem babą i nie znam się na takich rzeczach. - młody Gilbert uśmiechnął się z przekąsem i rzucił się na siostrę. W końcu kto nie lubi czasami po przepychać się z rodzeństwem?
- Ej! - krzyknęła Elena i złapała za pierwszą lepszą poduszkę, wzięła zamach i uderzyła nią swojego brata. Po chwili cały pokój otoczony był pierzem.
__________________________
Osobiście nie podoba mi się ten rozdział, ale w końcu musiałam go napisać. Jest częściom większej całości. Dziękuję również za wszelakie komentarze i bardzo proszę, piszcie ich więcej ;D
- A co ty tutaj robisz? - spytała podejrzliwie, jednak po krótkiej chwili zarzuciła się ukochanemu na szyję. Delikatnie go ucałowała.
- No hejo śliczna. Dzisiaj jest dzień pocałunków? Czy o czymś zapomniałem? - mężczyzna zaczął przeglądać się w oczach dziewczyny. Gdyby nie fakt, że kochał ją ponad życie, mógłby zatonąć w jej brązowych tęczówkach.
- To już nie mogę pocałować swojego chłopaka?
- Możesz, i rób to częściej. - ciągle tuląc się do siebie Salvatore oparł swoje czoło o czoło partnerki.
- Kocham cię. - usłyszała Elena i za nim zdążyła odpowiedzieć, Damon'a już nie było. Gilbert'ówna skierowała się do kuchni, gdzie jak sądziła przesiadywał Matt. Nie myliła się.
- Matt...mamy problem. Caroline wyjechała do Nowego Orleanu. - jej rozmówca, zdziwił się na słowo "problem".
- Eleno, a co w tym złego? Zresztą...ja też wyjeżdżam. Z Rebeką. - dziewczyna usiadła na pobliskim krześle, usłyszała tupot nóg i nie drążyła dalej tematu. Stwierdziła, że jeśli tak bardzo wszyscy chcą podróżować, to proszę bardzo. Spojrzała na przyjaciela kąśliwym wzrokiem i już po chwili rzuciła się na ramiona, schodzącemu do kuchni Jeremy'go.
- Ale ty nigdzie się nie wybierasz?
- Oczywiście, że nie. - uśmiechnęli się do siebie.
- Ekhm. - odchrząchnął Matt. - Ja muszę na chwilę wyjść. Eleno...zaopiekuj się braciszkiem. - mężczyzna wstał i na wszelki wypadek zabrał ze sobą kurtkę. Wyszedł do domu pierwotnych.
- Jeremy...możemy porozmawiać?
***
Stefan siedział w przytulnym domu Cullen'ów. Nie spodziewał się takiego przebiegu sytuacji, ale...cóż. Nikt nie miał złych zamiarów. Wokół niego spoczywała rodzina, która tak go zaskoczyła. Niespodziewanie wyczuwał tutaj obecność człowieka. Tak, Bella na pewno była człowiekiem. Pierwszy odezwał się Carlishe.
- Stefanie. Na początku może zapoznajmy się bliżej? To jest moja przyszywana rodzina. Edward potrafi czytać w myślach, Alice przewiduje przyszłość, a Emment...jest najsilniejszy z nas. Tutaj stoją Esme, Rosalie i Jasper. - przy każdej wymienianej osobie wskazywał na nią ruchem ręki. Próbował był szarmancki i miły. Jak zwykle nie chciał wojny, jego celem było zakończenie każdego sporu za pomocą dyplomacji.
- Jak już zauważyliśmy, oboje nasze rasy są wampirami. Jednakże różnimy się od siebie. Mógłbyś opowiedzieć nam coś o sobie? - Stefan wsłuchiwał się w każde słowo wypowiedziane przez Carlishe, po chwili namysłu odpowiedział
- Zapomniałeś o kimś. Bella, nieprawda? Jest człowiekiem.
- Tak, to prawda. Jednak nie o nią się teraz rozchodzi. Musimy dowiedzieć się, jak to się stało, że aż tak się różnimy. - Salvatore zrobił swój charakterystyczny ruch brwiami. Też zastanawiało go to, kiedy ich geny się rozeszły.
- Dobrze. Wszystkie wampiry, które znałem do tej pory, potrafią zahipnotyzować. Nie jesteśmy odporni na światło słoneczne oraz "uczuleni" na werbenę. Oprócz tego wyostrzone zmysły, jesteśmy szybsi i silniejsi. Teraz wasza kolej. - tym razem to nie Carlishe pociągnął rozmowę, ale Alice. Drobna kobietka z wielką gracją zbliżyła się do przybysza.
- Niektórzy z nas mają specjalne zdolności. Jak już wiesz, widzę przyszłość...Tak jak wy mamy wyostrzone zmysły oraz jesteśmy silniejsi i szybsi. Dodatkowo, my...lśnimy w słońcu.
- Jak to lśnicie?
- Zaraz zobaczysz. - Alice podeszła do okna i rozsunęła zasłony. Jej ciało pokryło się milionami diamentów. Po raz pierwszy od dawna Stefan czuł się, jakby zabrakło mu słów, które mógłby powiedzieć. Podszedł do niej i delikatnie dotknął jej dłoni.
- Jak to możliwe, że stoisz w słońcu? - zapytała Bella, Salvatore usłyszał jej pytanie dopiero po chwili.
- Eee, niektórzy z nas noszą specjalne talizmany. Ja mam pierścień. - Tutaj podniósł swoją rękę do góry. Ponownie dotknął ręki Alice, która onieśmielona szybko się odsunęła. W tej chwili Jasper wręcz wyskoczył ze swojego miejsca i rzucił się na przybysza.
- Uważaj! - zdąrzył wrzasnąć Edward i przywarł Bellę do ziemi. Chronił swoją ukochaną. W tym czasie Stefan z pomocą Carlishe i Emmenta unieruchomili Jaspera.
- Co to by-u?! - krzyknął Stefan. Po chwili wyczuł w powietrzu zapach krwi. Niesamowitej krwi. Bardzo podobnej do tej, którą pił. Przez moment przypominał sobie z kim kojarzy mu się ten zapach.
- Elena...- powiedział i spojrzał na Bellę, z której ręki leciała strużka czerwonego płynu. Zapewne musiała się zranić przy gwałtownym " przygwożdżeniu" przez Edwarda.
- Zabierzcie ją stąd. Szybko. - Salvatore poczuł, jak jego twarz zaczyna zmieniać swoje rysy.
***
Rodzeństwo Gilbert'ów przeszło na strych, gdzie usiadło na materacu Jeremy'go.
- Dobrze, powiedz to. Chodzi o Stefana?
- Skąd wiedziałeś? - odpowiedziała zdziwiona Elena.
- Jesteś moją...siostrą i znam cię zbyt długo, abym nie wiedział co cię trapi. - Wampirzyca spojrzała w tej chwili na swojego brata innym wzrokiem. Wydoroślał, to na pewno. W jego oczach zobaczyła jednak...dziwną pustkę. Jakby czegoś w nich brakowało.
- To znaczy...on się do mnie nie odzywa. Chociaż się nie dziwię...mógłby czasem zadzwonić, powiadomić gdzie jest. Porozmawiać. Ja...
- Tęsknisz za nim?
- Tak. - Dziewczyna z pozycji siedzącej przeszła w stan leżący.
- Martwię się o niego, a Damon nawet nic o nim nie wspomina. Udaję, jakby Stefan w ogóle nie istniał.
- Eleno, właściwie to nie wiem co mam ci powiedzieć. Nie jestem babą i nie znam się na takich rzeczach. - młody Gilbert uśmiechnął się z przekąsem i rzucił się na siostrę. W końcu kto nie lubi czasami po przepychać się z rodzeństwem?
- Ej! - krzyknęła Elena i złapała za pierwszą lepszą poduszkę, wzięła zamach i uderzyła nią swojego brata. Po chwili cały pokój otoczony był pierzem.
__________________________
Osobiście nie podoba mi się ten rozdział, ale w końcu musiałam go napisać. Jest częściom większej całości. Dziękuję również za wszelakie komentarze i bardzo proszę, piszcie ich więcej ;D
piątek, 24 maja 2013
Rozdział 1 " Poznajmy się"
Witam, dziękuję za pozytywne komentarze w prologu, to dla mnie naprawdę dużo znaczy :*.
_______________________________________________
- Och, witaj. - powiedziała Bella, wstrzymała oddech. Mimo, iż była zwykłym człowiekiem czuła, że Stefan jest inny. Nie był, aż tak blady, jak rodzina Cullen'ów. Również nie było w jego chodzie gracji, do jakiej się przyzwyczaiła. Niepewnym wzrokiem spojrzała na swego ukochanego, jego ojciec był lepszym dyplomatom. To fakt. Jednak wierzyła, że z tego spotkania wyjdzie nic złego.
- Las powiadasz? Jesteśmy w Forks. Tutaj jest ich pełno. Najbliższy jest za szkołą - tutaj Edward zrobił gest dłonią, ukazujący w którą stronę ma udać się Salvatore. Właściwie było widać korony drzew, wystające zza budynku.
- Dziękuję bardzo. - odpowiedział Stefan i uśmiechnął się w podziękowaniu. Szybko ruszył we wskazanym kierunku zostawiając zakochanych w zakłopotaniu.
- Bello, powiadom Carlishe o nowym gościu w Forks. Sam pójdę za nim i spróbuję dowiedzieć się o nim trochę rzeczy. - Ton wypowiedzi Edward przeszedł w stan zdenerwowania, miał nadzieję na spokojne życie, a tu znowu coś nie idzie po jego myśli.
- Uważaj na siebie. - Dziewczyna wspięła się na palce i delikatnie ucałowała ukochanego. Następnie sięgnęła do torebki, wyciągnęła telefon i w spisie kontaktów wyszukała głowę rodziny Cullen'ów. Nim się zdążyła obejrzeć jej chłopaka już nie było. Trochę zniecierpliwiona czekała, aż Carlishe odbierze telefon. W tym czasie weszła do samochodu, aby nikt nie usłyszał ich rozmowy.
- Hej! Nie mamy czasu do stracenia. W okolicy pojawił się nowy wampir, Stefan Salvatore. Jest inny niż wy, jednak...nie potrafię wyjaśnić dokładnie o co chodzi. Kieruje się do lasu, za szkołą. Edward go śledzi. - wycedziła na jednym tchu, nie była pewna, czy teraz ktokolwiek jest bezpieczny. W odpowie usłyszała krótkie " Dobrze, zaraz tam będziemy. Zawiadom sforę, aby zatrzymała go w lesie. Chcę z nim porozmawiać". Bella rozłączyła się i szukała numer telefonu Jacob'a. To wilkołak, który jest w niej zakochany, niestety, bez wzajemności. Można też było twierdzić, że jest najsilniejszym z wilków i pobocznym kapitanem sfory. Ponownie musiała czekać. Mężczyzna odebrał dopiero po sześciu sygnałach.
- Jacob. Mamy problem. Nowy wampir, w lesie za szkołą. Edward go śledzi. Nie zabijajcie go, jednak nie pozwólcie mu uciec. Cullen'owie zaraz przyjadą, pospieszcie się. - mówiła ogólnikami, zaczęła bać się o Edwarda. Nawet nie czekał na odpowiedz. Wybiegła z auta w stronę lasu.
***
Elena zniecierpliwiona czekaniem na Caroline nalała sobie krwi do kubka. Wypiła całą zawartość i ponownie usiadła na kanapie. Była spięta. Odliczała sekundy, później minuty...i wreszcie! Dzwonek do drzwi. Wstała i pobiegła je otworzyć. Przed nimi stała Caroline, w całej swojej okazałości.
- Hej Eleno - dziewczyny rzuciły się na swoje ramiona. Dawno się nie widziały, miały nadzieję na babskie ploty. Usiadły w salonie. Obie były w znakomitym humorze.
- Caroline, nawet nie wiesz...
- Cicho być! Na razie żadnego rozczulania. Muszę ci coś powiedzieć. I lepiej będzie jeśli usiądziesz...- zdezorientowana Gilbert'ówna zrobiła, tak jak kazała jej przyjaciółka.
- Posłuchaj mnie do końca i nie oceniaj, dobrze? - Szatynka zaczęła się niepokoić, co ta Caroline znowu wymyśliła?! Kiwnęła głową na znak, że się zgadza.
- Wyjeżdżam do Nowego Orleanu. Wrócę za miesiąc.
- CO?! - Elena wstała i zaczęła chodzić po mieszkaniu
- Po co? Ja się pytam po co? Do Klausa? A Tyler?
- Eleno...to nie tak. Na razie nie mogę nic powiedzieć. Chcę zacząć żyć i to mój pierwszy krok. I uwierz, nie jadę tam do tej miłosnej hybrydy. Mam cel.
- Miłosnej hybryby? Boże Caroline! I jaki cel?! - Caroline złapała dziewczynę za ramiona i przytwierdziła do ściany.
- Uspokój się! Jesteśmy przyjaciółkami, wszystkiego dowiesz się w swoim czasie, właściwie to przyszłam się pożegnać...Masz mój numer telefonu. Do zobaczenia. - Elena poczuła powiew powietrza i blondynki już nie było. Nic nie rozumiała z tego, co jej mówiła. Mimo, iż chciała ją dogonić nie zrobiła tego. Ruszyła w stronę domu Matt'a. Jej planem było powiadomienie o zaistniałem sytuacji i przy okazji spotkanie z bratem.
***
Damon był w drodze do domu Donovan'a. Był najedzony i nie miał zamiaru tego ukrywać. Kochał Elenę i wiedział, że ona tego nie poprze. Ale czy ona nie może zrozumieć, że naturą wampira jest polowanie na ludzi? Czy to tak trudno zaakceptować? Wampir dzięki swojej szybkiej jeździe już po pięciu minutach był pod zamierzonym celem. Wyskoczył z samochodu i bezceremonialnie otworzył drzwi tymczasowego domu Jeremy'ego.
- Heloł ludziska. Zabawa się rozpoczyna. - zawołał w swoim stylu.
- Czego chcesz? - odpowiedział mu Matt, który wyszedł z kuchni.
- Przyszedłem omówić w jaki sposób brat Eleny wróci do żywych. - w tym momencie zamknął drzwi i przeszedł na ocieplany strych, gdzie swój pokój miał wspomniany Jeremy.
- Słuchaj młody, plan jest taki. - zwrócił się do niego z udawaną troską. Chłopak leżał na materacu, przykryty kocem. W momencie wejścia Damon'a usiadł na swoim tymczasowym łóżku.
- Słucham.
- Wchodzisz do szkoły jakby nic nigdy się nie stało. Uśmiechasz się do innych. Wszyscy będą pytać się jak to możliwe, że żyjesz. Ty odpowiesz..." Musiałeś się ukrywać, jednak teraz jest już wszystko w porządku". I wtedy możesz wrócić do swojego nędznego życia.
- Taa, bo nikt nie zacznie szukać więcej wiadomości.
- Ojeju, nie panikuj. Wszystko przygotowane i....zahipnotyzowane. Nie bój się. - w tym momencie wstał i wychodząc wymruczał następujące słowa
- Dlaczego ja to robię?
***
Stefan nie wzruszony spotkaniem z zakochaną parą zaczął szukać sarny. Chciał się porządnie najeść, aby starczyło mu to na dłużej. Odszedł trochę dalej od szkoły i nasłuchiwał. Teraz liczyła się dla niego tylko krew. Usłyszał śpiew ptaków, mysz pełzającą trzy metry dalej i....dwie sarenki, dwadzieścia metrów na zachód. Ruszył w tamtą stronę i z wampirzą mocą powalił większego osobnika. Zahipnotyzował go, aby się nie bał i pobrał tyle krwi, ile potrzebował. Wtedy usłyszał dźwięk, nie wiedział wtedy co to jest, jednak nim zdążył się obejrzeć ktoś się na niego rzucił. Dopiero po chwili zorientował się, że to ten sam chłopak, który wskazał mu którędy ma iść. Stefan leżał na brzuchu, przywalony ciężarem Edwarda. Od razu wyczuł, że jest od niego silniejszy. Wyswobodził się z jego uścisku i przytwierdził do drzewa.
- Czego ode mnie chcesz? - spytał dość spokojnym, jak na daną chwilę głosem. Cullen uśmiechnął się pod nosem, za plecami Stefana zauważył sforę i swoją rodzinę.
- Ja nic, ale sądzę, że moja rodzina chciałaby z tobą porozmawiać. - Salvatore odwrócił się i robaczył sporą gromadkę istot nadprzyrodzonych. Wypuścił z uścisku Edwarda i przyglądał się każdemu z osobna. Zaczął się zastanawiać kim są.
- Nazywam się Carlish Cullen, a to moja rodzina. Jesteśmy wampirami, a to nasza...zaprzyjaźniona sfora. Chcemy tylko porozmawiać.
----------------------------------------------
I oto pierwszy rozdział, mam nadzieję, że się wam spodoba ;)
Bardzo proszę o komentarze, te pozytywne jak i te trochę mniej.
_______________________________________________
- Och, witaj. - powiedziała Bella, wstrzymała oddech. Mimo, iż była zwykłym człowiekiem czuła, że Stefan jest inny. Nie był, aż tak blady, jak rodzina Cullen'ów. Również nie było w jego chodzie gracji, do jakiej się przyzwyczaiła. Niepewnym wzrokiem spojrzała na swego ukochanego, jego ojciec był lepszym dyplomatom. To fakt. Jednak wierzyła, że z tego spotkania wyjdzie nic złego.
- Las powiadasz? Jesteśmy w Forks. Tutaj jest ich pełno. Najbliższy jest za szkołą - tutaj Edward zrobił gest dłonią, ukazujący w którą stronę ma udać się Salvatore. Właściwie było widać korony drzew, wystające zza budynku.
- Dziękuję bardzo. - odpowiedział Stefan i uśmiechnął się w podziękowaniu. Szybko ruszył we wskazanym kierunku zostawiając zakochanych w zakłopotaniu.
- Bello, powiadom Carlishe o nowym gościu w Forks. Sam pójdę za nim i spróbuję dowiedzieć się o nim trochę rzeczy. - Ton wypowiedzi Edward przeszedł w stan zdenerwowania, miał nadzieję na spokojne życie, a tu znowu coś nie idzie po jego myśli.
- Uważaj na siebie. - Dziewczyna wspięła się na palce i delikatnie ucałowała ukochanego. Następnie sięgnęła do torebki, wyciągnęła telefon i w spisie kontaktów wyszukała głowę rodziny Cullen'ów. Nim się zdążyła obejrzeć jej chłopaka już nie było. Trochę zniecierpliwiona czekała, aż Carlishe odbierze telefon. W tym czasie weszła do samochodu, aby nikt nie usłyszał ich rozmowy.
- Hej! Nie mamy czasu do stracenia. W okolicy pojawił się nowy wampir, Stefan Salvatore. Jest inny niż wy, jednak...nie potrafię wyjaśnić dokładnie o co chodzi. Kieruje się do lasu, za szkołą. Edward go śledzi. - wycedziła na jednym tchu, nie była pewna, czy teraz ktokolwiek jest bezpieczny. W odpowie usłyszała krótkie " Dobrze, zaraz tam będziemy. Zawiadom sforę, aby zatrzymała go w lesie. Chcę z nim porozmawiać". Bella rozłączyła się i szukała numer telefonu Jacob'a. To wilkołak, który jest w niej zakochany, niestety, bez wzajemności. Można też było twierdzić, że jest najsilniejszym z wilków i pobocznym kapitanem sfory. Ponownie musiała czekać. Mężczyzna odebrał dopiero po sześciu sygnałach.
- Jacob. Mamy problem. Nowy wampir, w lesie za szkołą. Edward go śledzi. Nie zabijajcie go, jednak nie pozwólcie mu uciec. Cullen'owie zaraz przyjadą, pospieszcie się. - mówiła ogólnikami, zaczęła bać się o Edwarda. Nawet nie czekał na odpowiedz. Wybiegła z auta w stronę lasu.
***
Elena zniecierpliwiona czekaniem na Caroline nalała sobie krwi do kubka. Wypiła całą zawartość i ponownie usiadła na kanapie. Była spięta. Odliczała sekundy, później minuty...i wreszcie! Dzwonek do drzwi. Wstała i pobiegła je otworzyć. Przed nimi stała Caroline, w całej swojej okazałości.
- Hej Eleno - dziewczyny rzuciły się na swoje ramiona. Dawno się nie widziały, miały nadzieję na babskie ploty. Usiadły w salonie. Obie były w znakomitym humorze.
- Caroline, nawet nie wiesz...
- Cicho być! Na razie żadnego rozczulania. Muszę ci coś powiedzieć. I lepiej będzie jeśli usiądziesz...- zdezorientowana Gilbert'ówna zrobiła, tak jak kazała jej przyjaciółka.
- Posłuchaj mnie do końca i nie oceniaj, dobrze? - Szatynka zaczęła się niepokoić, co ta Caroline znowu wymyśliła?! Kiwnęła głową na znak, że się zgadza.
- Wyjeżdżam do Nowego Orleanu. Wrócę za miesiąc.
- CO?! - Elena wstała i zaczęła chodzić po mieszkaniu
- Po co? Ja się pytam po co? Do Klausa? A Tyler?
- Eleno...to nie tak. Na razie nie mogę nic powiedzieć. Chcę zacząć żyć i to mój pierwszy krok. I uwierz, nie jadę tam do tej miłosnej hybrydy. Mam cel.
- Miłosnej hybryby? Boże Caroline! I jaki cel?! - Caroline złapała dziewczynę za ramiona i przytwierdziła do ściany.
- Uspokój się! Jesteśmy przyjaciółkami, wszystkiego dowiesz się w swoim czasie, właściwie to przyszłam się pożegnać...Masz mój numer telefonu. Do zobaczenia. - Elena poczuła powiew powietrza i blondynki już nie było. Nic nie rozumiała z tego, co jej mówiła. Mimo, iż chciała ją dogonić nie zrobiła tego. Ruszyła w stronę domu Matt'a. Jej planem było powiadomienie o zaistniałem sytuacji i przy okazji spotkanie z bratem.
***
Damon był w drodze do domu Donovan'a. Był najedzony i nie miał zamiaru tego ukrywać. Kochał Elenę i wiedział, że ona tego nie poprze. Ale czy ona nie może zrozumieć, że naturą wampira jest polowanie na ludzi? Czy to tak trudno zaakceptować? Wampir dzięki swojej szybkiej jeździe już po pięciu minutach był pod zamierzonym celem. Wyskoczył z samochodu i bezceremonialnie otworzył drzwi tymczasowego domu Jeremy'ego.
- Heloł ludziska. Zabawa się rozpoczyna. - zawołał w swoim stylu.
- Czego chcesz? - odpowiedział mu Matt, który wyszedł z kuchni.
- Przyszedłem omówić w jaki sposób brat Eleny wróci do żywych. - w tym momencie zamknął drzwi i przeszedł na ocieplany strych, gdzie swój pokój miał wspomniany Jeremy.
- Słuchaj młody, plan jest taki. - zwrócił się do niego z udawaną troską. Chłopak leżał na materacu, przykryty kocem. W momencie wejścia Damon'a usiadł na swoim tymczasowym łóżku.
- Słucham.
- Wchodzisz do szkoły jakby nic nigdy się nie stało. Uśmiechasz się do innych. Wszyscy będą pytać się jak to możliwe, że żyjesz. Ty odpowiesz..." Musiałeś się ukrywać, jednak teraz jest już wszystko w porządku". I wtedy możesz wrócić do swojego nędznego życia.
- Taa, bo nikt nie zacznie szukać więcej wiadomości.
- Ojeju, nie panikuj. Wszystko przygotowane i....zahipnotyzowane. Nie bój się. - w tym momencie wstał i wychodząc wymruczał następujące słowa
- Dlaczego ja to robię?
***
Stefan nie wzruszony spotkaniem z zakochaną parą zaczął szukać sarny. Chciał się porządnie najeść, aby starczyło mu to na dłużej. Odszedł trochę dalej od szkoły i nasłuchiwał. Teraz liczyła się dla niego tylko krew. Usłyszał śpiew ptaków, mysz pełzającą trzy metry dalej i....dwie sarenki, dwadzieścia metrów na zachód. Ruszył w tamtą stronę i z wampirzą mocą powalił większego osobnika. Zahipnotyzował go, aby się nie bał i pobrał tyle krwi, ile potrzebował. Wtedy usłyszał dźwięk, nie wiedział wtedy co to jest, jednak nim zdążył się obejrzeć ktoś się na niego rzucił. Dopiero po chwili zorientował się, że to ten sam chłopak, który wskazał mu którędy ma iść. Stefan leżał na brzuchu, przywalony ciężarem Edwarda. Od razu wyczuł, że jest od niego silniejszy. Wyswobodził się z jego uścisku i przytwierdził do drzewa.
- Czego ode mnie chcesz? - spytał dość spokojnym, jak na daną chwilę głosem. Cullen uśmiechnął się pod nosem, za plecami Stefana zauważył sforę i swoją rodzinę.
- Ja nic, ale sądzę, że moja rodzina chciałaby z tobą porozmawiać. - Salvatore odwrócił się i robaczył sporą gromadkę istot nadprzyrodzonych. Wypuścił z uścisku Edwarda i przyglądał się każdemu z osobna. Zaczął się zastanawiać kim są.
- Nazywam się Carlish Cullen, a to moja rodzina. Jesteśmy wampirami, a to nasza...zaprzyjaźniona sfora. Chcemy tylko porozmawiać.
----------------------------------------------
I oto pierwszy rozdział, mam nadzieję, że się wam spodoba ;)
Bardzo proszę o komentarze, te pozytywne jak i te trochę mniej.
czwartek, 23 maja 2013
Prolog
Kochany pamiętniku,
Zdecydowałam. Jednak nie jestem pewna, czy dobrze. Z jednej strony jestem pewna swojej miłości do Damon'a, a z drugiej kocham także Stefan'a. Przy każdym z nich czuję się inaczej. Pierwszy poprawi sprawić mi rozrywkę, a jednocześnie ukazywać uczucia. Drugi natomiast potrafi wydobyć ze mnie wszystko co najlepsze. Powiedziałam im co czuję. Tak jak Stefan obiecał, usunął się w cień. Dwa dni temu wyjechał. Czuję się...dziwnie. Jakby część mojego serca wyfrunęła i nie miała zamiaru wrócić. Nie! Koniec. Zdecydowałam. Chcę być z Damon'em. Jeremy wrócił do życia. Na razie się ukrywa, ponieważ trzeba dokładnie obmyślić w jaki sposób wytłumaczymy jego powrót do "żywych". Bonnie wyjechała do rodziny. Nawet się nie dziwię, wiele przeszła. Jednakże mogła się ze mną pożegnać! Dopiero Jeremy przekazał mi co się stało. Dodatkowo zaczynam kolejny rozdział mojego wampirzego życia. Idę do college! Razem z Caroline i Bonnie zamieszkamy w jednym pokoju. Mam nadzieję, że to już koniec. Koniec naszej złej passy. Ja chcę zacząć żyć.
Elena zamknęła pamiętnik i włożyła pod łóżko. Siedziała w pokoju Stefana Salvatore. Była pewna, że tutaj Damon nie zajrzy i nie znajdzie jej myśli. Stwierdziła, że to jest dobre miejsce, aby napisać wpis do pamiętnika, a przecież dawno tego nie robiła. Zaczęła rozmyślać o młodszym z braci.
- Gdzie teraz jesteś? - spytała cicho i w wampirzym tempie wybiegła z pokoju. Zeszła na parter i usiadła na kanapie. Czekała na Caroline, która chciała z nią porozmawiać. Spojrzała na zegarek, jeszcze 5 minut. Jej przyjaciółka zawsze przychodzi o wyznaczonej godzinie, chociaż dzisiaj mogłaby się pospieszyć. Elena potrzebowała, aby ktoś zajął jej czas. Aby nie miała kiedy myśleć o Stefanie.
***
Damon stał nad grobem Alaric'a. W ręce trzymał Bourbon. Mimo, że nie tak dawno widział się ze zmarłym przyjacielem, tęsknił za nim.
- No! Przyjacielu! Zdobyłem tą dziewczynę...- uśmiechnął się pod nosem i wyobraził sobie minę, która widniałaby na twarzy kolegi. Wypił duży łyk whisky i ruszył w stronę domu Matt'a. Gdzie aktualnie przebywał Jeremy. Energicznym i charakterystycznym dla siebie krokiem doszedł do swojego auta. Kątem oka spojrzał piękną dziewczynę. Z uśmiechem na twarzy podszedł do niej i patrząc się w jej oczy powiedział.
- Nie krzycz, nie uciekaj. Nic ci się nie stanie. Gdy odejdę masz ubrać chustę, która zakryje ugryzienie. - Damon poczekał, aż jego nowe pożywienie powtórzy formułkę i dorzucił jeszcze ciche mruknięcie " nie zmienię się dla ciebie Eleno" i z potężnymi kłami wbił się w kark kobiety.
***
Stefan zaparkował auto na parkingu szkoły w Forks. Od dwóch dni się nie karmił, dlatego miał nadzieję znaleźć w pobliżu jakiś las. Przez chmury nie przebijało się słońce, było duże prawdopodobieństwo opadów. Dlatego szybko wyskoczył i podszedł do pierwszej lepszej miłosnej pary. Na widok ich miłości skręcało mu "flaki", jednak musiał przyzwyczaić się do wyboru Eleny.
- Witam, jestem Stefan Salvatore. - tutaj wysunął rękę na przywitanie - Wiecie może gdzie znajdę tutaj dość duży las?
***
Edward i Bella siedzieli w samochodzie chłopaka, który nie zamierzał nawet poruszyć tematu wampiryzmu Belli. To nie wchodziło nawet w jego najdalsze plany i, aby przypomnieć dziewczynie o swojej wielkiej miłości, pochylił się w jej stronę i leciutko pocałował. Czekał na jej odpowiedz, jednak ta nadal była na niego wściekła.
- Edward! - podniosła dłonie i gwałtownie go od siebie odsunęła. - Jeśli nie znajdziemy kompromisu...
- Ciągle powtarzasz słowo "jeśli". Możemy chociaż jeden dzień zapomnieć o naszym sporze i zająć się przyziemskimi sprawami? Proszę....- odpowiedział i jeszcze raz ją pocałował. Teraz dziewczyna odpowiedziała tym samym. Chłopak poczuł się jak w niebie. Wybiegł z auta i otworzył drzwi swojej ukochany. Wziął ją na ręce i bezceregeli zaczął się z nią droczyć. Trwało by to jeszcze długo, gdyby nie niesamowita umiejętność Edwarda. Umiał czytać w myślach. Ostrożnie położył ukochaną na nogach i powiedział jej wprost do ucha.
- Idzie do nas wampir..., ale wydaje się inny ode mnie. Uważaj i trzymaj się blisko mnie.
- Al.-e - zaczęła protestować Bella, jednak chłopak spojrzał na nią krytycznie. Zamilkła i uśmiechnęła się do nowo przybyłego.
- Witam, jestem Stefan Salvatore. - z grzecznością się przywitali i wymienili uściski dłoni
- Wiecie może gdzie znajdę tutaj dość duży las?
Zdecydowałam. Jednak nie jestem pewna, czy dobrze. Z jednej strony jestem pewna swojej miłości do Damon'a, a z drugiej kocham także Stefan'a. Przy każdym z nich czuję się inaczej. Pierwszy poprawi sprawić mi rozrywkę, a jednocześnie ukazywać uczucia. Drugi natomiast potrafi wydobyć ze mnie wszystko co najlepsze. Powiedziałam im co czuję. Tak jak Stefan obiecał, usunął się w cień. Dwa dni temu wyjechał. Czuję się...dziwnie. Jakby część mojego serca wyfrunęła i nie miała zamiaru wrócić. Nie! Koniec. Zdecydowałam. Chcę być z Damon'em. Jeremy wrócił do życia. Na razie się ukrywa, ponieważ trzeba dokładnie obmyślić w jaki sposób wytłumaczymy jego powrót do "żywych". Bonnie wyjechała do rodziny. Nawet się nie dziwię, wiele przeszła. Jednakże mogła się ze mną pożegnać! Dopiero Jeremy przekazał mi co się stało. Dodatkowo zaczynam kolejny rozdział mojego wampirzego życia. Idę do college! Razem z Caroline i Bonnie zamieszkamy w jednym pokoju. Mam nadzieję, że to już koniec. Koniec naszej złej passy. Ja chcę zacząć żyć.
Elena zamknęła pamiętnik i włożyła pod łóżko. Siedziała w pokoju Stefana Salvatore. Była pewna, że tutaj Damon nie zajrzy i nie znajdzie jej myśli. Stwierdziła, że to jest dobre miejsce, aby napisać wpis do pamiętnika, a przecież dawno tego nie robiła. Zaczęła rozmyślać o młodszym z braci.
- Gdzie teraz jesteś? - spytała cicho i w wampirzym tempie wybiegła z pokoju. Zeszła na parter i usiadła na kanapie. Czekała na Caroline, która chciała z nią porozmawiać. Spojrzała na zegarek, jeszcze 5 minut. Jej przyjaciółka zawsze przychodzi o wyznaczonej godzinie, chociaż dzisiaj mogłaby się pospieszyć. Elena potrzebowała, aby ktoś zajął jej czas. Aby nie miała kiedy myśleć o Stefanie.
***
Damon stał nad grobem Alaric'a. W ręce trzymał Bourbon. Mimo, że nie tak dawno widział się ze zmarłym przyjacielem, tęsknił za nim.
- No! Przyjacielu! Zdobyłem tą dziewczynę...- uśmiechnął się pod nosem i wyobraził sobie minę, która widniałaby na twarzy kolegi. Wypił duży łyk whisky i ruszył w stronę domu Matt'a. Gdzie aktualnie przebywał Jeremy. Energicznym i charakterystycznym dla siebie krokiem doszedł do swojego auta. Kątem oka spojrzał piękną dziewczynę. Z uśmiechem na twarzy podszedł do niej i patrząc się w jej oczy powiedział.
- Nie krzycz, nie uciekaj. Nic ci się nie stanie. Gdy odejdę masz ubrać chustę, która zakryje ugryzienie. - Damon poczekał, aż jego nowe pożywienie powtórzy formułkę i dorzucił jeszcze ciche mruknięcie " nie zmienię się dla ciebie Eleno" i z potężnymi kłami wbił się w kark kobiety.
***
Stefan zaparkował auto na parkingu szkoły w Forks. Od dwóch dni się nie karmił, dlatego miał nadzieję znaleźć w pobliżu jakiś las. Przez chmury nie przebijało się słońce, było duże prawdopodobieństwo opadów. Dlatego szybko wyskoczył i podszedł do pierwszej lepszej miłosnej pary. Na widok ich miłości skręcało mu "flaki", jednak musiał przyzwyczaić się do wyboru Eleny.
- Witam, jestem Stefan Salvatore. - tutaj wysunął rękę na przywitanie - Wiecie może gdzie znajdę tutaj dość duży las?
***
Edward i Bella siedzieli w samochodzie chłopaka, który nie zamierzał nawet poruszyć tematu wampiryzmu Belli. To nie wchodziło nawet w jego najdalsze plany i, aby przypomnieć dziewczynie o swojej wielkiej miłości, pochylił się w jej stronę i leciutko pocałował. Czekał na jej odpowiedz, jednak ta nadal była na niego wściekła.
- Edward! - podniosła dłonie i gwałtownie go od siebie odsunęła. - Jeśli nie znajdziemy kompromisu...
- Ciągle powtarzasz słowo "jeśli". Możemy chociaż jeden dzień zapomnieć o naszym sporze i zająć się przyziemskimi sprawami? Proszę....- odpowiedział i jeszcze raz ją pocałował. Teraz dziewczyna odpowiedziała tym samym. Chłopak poczuł się jak w niebie. Wybiegł z auta i otworzył drzwi swojej ukochany. Wziął ją na ręce i bezceregeli zaczął się z nią droczyć. Trwało by to jeszcze długo, gdyby nie niesamowita umiejętność Edwarda. Umiał czytać w myślach. Ostrożnie położył ukochaną na nogach i powiedział jej wprost do ucha.
- Idzie do nas wampir..., ale wydaje się inny ode mnie. Uważaj i trzymaj się blisko mnie.
- Al.-e - zaczęła protestować Bella, jednak chłopak spojrzał na nią krytycznie. Zamilkła i uśmiechnęła się do nowo przybyłego.
- Witam, jestem Stefan Salvatore. - z grzecznością się przywitali i wymienili uściski dłoni
- Wiecie może gdzie znajdę tutaj dość duży las?
O czym będzie ten blog?
Blog będzie trzymany w klimacie serialu " Pamiętników Wampirów" oraz sagi " Zmierzch". Akcja zaczyna się na wampirzycy Elenie, która zamierza spędzić przyszłość z Damon'em, a jednocześnie ukończyć szkołę. Klaus wyjechał do Nowego Orleanu, Jeremy powrócił do życia, a Caroline przygotowywuje się do rozpoczęcie nauki w Collegu. Matt wyjeżdza z Rebeką, aby wspólnie odkrywać świat. Bonni nie żyje. Stefan załamuje się po stracie swojej ukochanej i zamierza usunąć się w cień. Wyjeżdża do Forks, gdzie spotyka nową rasę wampirów, Cullen'ów. Bella jest jeszcze człowiekiem, Edward nadal próbuję przekonać swoją ukochaną, aby ta nie zmieniała się w wampira. Swora wilkołaków przestała się rozrastać, czy to oznacza spokój? Nikt nawet nie spodziewa się, jakie nowe zło na nich czyha.
Jak potoczą się losy bohaterów? Czy wybór Eleny nie był zbyt pochopny? A może Bella...zakocha się w Stefanie? Czy wszyscy przeżyją? Odpowiedzi na te i na jeszcze inne pytanie dostaniecie już niebawem ;)
Jak potoczą się losy bohaterów? Czy wybór Eleny nie był zbyt pochopny? A może Bella...zakocha się w Stefanie? Czy wszyscy przeżyją? Odpowiedzi na te i na jeszcze inne pytanie dostaniecie już niebawem ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)